Witajcie!
O problemie z wypadającymi kłakami wspominałam przy okazji którejś aktualizacji. Byłam naprawdę zmartwiona, bo w życiu nie widziałam takiej ilości włosów za jednym razem - wypadały dosłownie garściami i otaczały mnie z każdej strony. To było dla mnie dość dołujące, bo włosów nie mam dużo, a na dodatek są cienkie.
Postanowiłam wziąć się za to. Wiem, że wiele z Was walczy z wypadaniem i zauważam na blogach dosłownie TONY kosmetyków stosowanych na tą przypadłość.
Jako że popieram minimalizm, targnęłam się na dwie wcierki i skrzypokrzywę.
Wszystko zaczęło się wraz z nadejściem listopada- akcja zapuszczania i te sprawy. Na dworze było coraz chłodniej, a na głowie coraz poważniej.
Czynności, które zazwyczaj sprawiają włosomaniaczkom przyjemność, dla mnie były karą - czesanie? olejowanie? Mycie? Koszmar!
W łapach kępki włosów, w każdym miejscu w którym przebywałam dosłownie pukle.
Znacie to?
Nie jestem silnym człowiekiem, szybko ogarnął mnie stan przygnębienia, ale i szybko zaczęłam działać.
Mój plan:
Zaczęłam pić skrzypokrzywę - duży kubeł gotowanych ziół codziennie.
Wcierałam codziennie Jantar - dodatkowo nawilżył skalp i złagodził zaczerwienienia.
A po każdym myciu, czyli co 2-3 dni wcierałam kurację Joanna Rzepa.
Wiem, że niektórym z Was może to się wydawać dziwne, bo kosmetyków jest malutko, ale po miesiącu jak ręką odjął. Naprawdę. Teraz maksymalnie wypada mi podczas mycia 5 włosów? Tzn. z pewnością wypada ich więcej, ale przy przeczesywaniu, czy wcieraniu odżywki w skalp na palcach nie zauważam żadnych kudełków.
Przy olejowaniu max 3-5 włosów, co jest genialnym wynikiem. Wcześniej było ich koło 40.
Aktualnie nie wcieram Rzepy i Jantaru.
Nadal piję skrzypokrzywę, a wcieram rosyjski tonik wzmacniający.
Jako odżywkę używam Balsam przeciw wypadaniu z olejkiem łopianowym z GP i muszę powiedzieć, że jestem zachwycona!
Ale o tym niedługo z racji recenzji.
Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki za Waszą walkę z wypadaniem włosów :)
Buziaki,
Agata :)
Oj u mnie walka zacznie się od stycznia. Ja planuję zacząć z kozieradką bo też jest przerażająco.. :( Mam nadzieję, że tak jak i Tobie mnie się uda.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki! Myślę, że kozieradka da radę. Chciałam się z nią zaprzyjaźnić na dłużej, ale troszkę przeszkadzałam ludziom tym zapaszkiem :D
UsuńJak będzie działać to może coś wymyślę na ten "zapach" :P Jantar jest super, ale za długo go stosowałam i chyba już nie działa na moją głowę :/
Usuńja również od stycznia startuje z kozieradka!:))
UsuńŻyczę efektów, mi wypadały na jesień ale na szczęście przestały. Jadłam witaminę E i A i możne pomogło. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo to super, ze sobie poradzilas z tym probemem!:) ja musze w koncu kupic ten Jantar!!!
OdpowiedzUsuńWpadłam na Twojego szukając szamponów na łuszczycę. Super,że tak otwarcie piszesz o tym :) Najważniejsze to się nie poddawać,i nauczyć się walczyć z plamkami.
OdpowiedzUsuńZachęcona Twoja opinią postanowiłam wypróbować szampon Green Pharmacy,mam nadzieje ze i mnie pomoze :)
Pozdrawiam! :*
Dziekuje za mile slowa, mam nadzieje, ze i Tobie pomoze! ;*
Usuńmoje niestety nadal lecą, ale d nowego roku coś z tym zrobię.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało Ci się zwalczyć wypadanie. Mi też już tak nie lecą, ale wydaje mi się, że jest to sprawka suplementu diety:)
OdpowiedzUsuńA moje kłaki nie chcą ze mną współpracować i wypadają dalej.
OdpowiedzUsuńGratulacje!!!
OdpowiedzUsuńja na szczęście nie mam tego problemu :)
OdpowiedzUsuńNa jesień wielu dziewczynom włosy wypadają, ale jest to przejściowe. Panikę jak najbardziej rozumiem. Dobrze, że masz już to za sobą:)
OdpowiedzUsuń