Postanowiłam napisać luźny post podsumowujący ostatni tydzień - dość leniwy i bardzo zmienny.
Poniedziałek przywitałam próbnym egzaminem zawodowym. Projekt zawierał farbowanie, ścinanie i formowanie fryzury. Napisałam dość szybko, nie wiem czy poszło mi dobrze. Nie lubię pisać projektów, bardzo nie lubię. Ale zobaczymy :)
Wtorek skupiłam na wynikach z próbnej matmy- nie jestem ścisłowcem i nigdy nie będę - fakt, że zdałam, cieszył mnie niesamowicie i byłam przez to bardzo zadowolona. Do tego dość luźne lekcje i dzień spędzony na małych przyjemnościach w domu. Żyć nie umierać :)
No i odebrałam zamówiony na Dzień Kobiet prezent - miętowe trampki.
Środa - rozpoczęły się rekolekcje w szkole :D Tak, tak... Mieliśmy spotkanie z Panią z poradni Psychologicznej. Dowiedziałam się tylu niesamowitych rzeczy, że myślałam, że głowa mi eksploduje.
Żart. Nie dowiedziałam się niczego nowego, takie wałkowanie problemów z którymi mamy do czynienia na co dzień w niczym mi nie pomogło. Czasem rzeczywiście wtrąciła coś ciekawego, ale bez rewelacji.
O 12 mieliśmy mszę, więc grzecznie wybyłam do Lubego.
Dosychające czwartkowe włosy. Od środy do piątku miały maraton mycia - ciągle coś mi nie pasowało, a to nie domyłam odżywki, a to źle zabezpieczyłam, a to się powywijały źle. No ciągle coś nie tak.
A na dodatek popsuła się pogoda.
Ale mijało nasze półtora roku razem z Mateuszem, więc spędziłam z nim ciepły wieczór:*
15.03. - 16.03. |
I śnieżne Party na Lubelszczyźnie :) Wczoraj zawieja na całego, zaspy po pas w niektórych miejscach, powywracane odśnieżarki, brak autobusu. Spędziłam cały piątek w domu i nie zrobiłam nic produktywnego.
No może prócz niesamowicie dobrej maski z domowych składników. Było mięciutko :)
I nareszcie spokojnie mogę zawinąć włosy na skarpetę! Fakt, że powstały kok jest bardzo niedbały cieszy mnie jeszcze bardziej. Lubię takie niedociągnięcia we fryzurach. Dzisiaj rano moim oczom ukazały się po rozwinięciu niesamowite fale i objętość. Coś czuję, że to będzie moja ulubiona fryzura wiosną :)
Skorzystałam z dzisiejszego poranka skupiając się na sobie - depilacja nóg (kiedyś trzeba :D), maska błotna, masaż stóp, masaż skóry głowy, wtarcie w ciało odżywczych olejków... Tak, tak, raz na ruski rok trzeba.
A później skończyłam pisać plan prezentacji maturalnej i wysłałam go w świat. Czyli do nauczycielki. Cóż za ulga :)
Tak, wiem, że nakładam maskę na partie twarzy, na które nie powinnam. Ale wybaczcie - muszę zadbać o zniszczenie zmian łuszczycowych, które tam się rozwijają. Mam teraz niesamowicie gładką skórę :)
Mam nadzieję, że nie zanudziłyście się :)
Wydaje mi się, że taka postowa odskocznia od kosmetyków i pielęgnacji jest czasem potrzebna. A zresztą... ja lubię sobie popisać!
Pozdrawiam Was serdecznie,
Agata :)
<3
OdpowiedzUsuńcześć Mała :3
UsuńMatura z matmy była dla mnie koszmarem. Kiedy udało mi się ją zdać (w końcu nie poszło mi nawet najgorzej, ale ile nerwów się najadłam), powiedziałam sobie, że już nigdy więcej nie rozwiążę żadnego zadania matematycznego ;)
OdpowiedzUsuńnie jestem sama :D
Usuństrasznie chcę mieć to już za sobą... oj...
hah, apropo śnieżnego party.... mam półtora metrową zaspę pod oknem xD
OdpowiedzUsuńu mnie z okna też wyglądają groźnie, ale nie wychodzę na krok :D
UsuńMam wrażenie, że Twoja mina wyraża chęć zabicia... Ale może to tylko tak wygląda przez maseczkę :>
OdpowiedzUsuńmoże troszkę. Ale nie martw się, Ciebie nie zabiję;D :*
UsuńJa już nie mam rekolekcji, hahah :D Gratuluję tej zdanej matmy (:
OdpowiedzUsuńprzeczytałam całą notkę :D plan maturalny juz mam, trampki tez, ostatnio tez mi coś nie pasilo we fryzurze hehehe :D no i zaspy są...:< mi tam egzamin praktyczny z żywienia nie przeszkadza, gorzej z próbną matmą bo nie zdałam żadnej próbnej z matmy, choć za drugim razem było znacznie lepiej xD ale nikt u mnie nie zdał, tak samo w poprzednich rocznikach a oficjalna matura była zdawana wiec to mnie pociesza:D moja kula u nogi są ciągi i wielomiany, reszte umiem super. ale te ciągi i wielomiany masakra!!!;/
OdpowiedzUsuńja na szczęście wszystkie próbne z matmy ( w tym półroczu! ) zdałam, ale i tak stres jest.
UsuńDo zawodu się nie bardzo przykładałam, dlatego tak przeżywam :D