Czytają

sobota, 13 kwietnia 2013

Odżywki Eva Natura, nie na moją głowę.

Witajcie w tą słoneczną sobotę! Jest niesamowicie na dworze, aż dziwne, że postanowiłam poodpoczywać przy komputerze. (wiosenne porządki pełną parą, auć :) ).
Postanowiłam Wam napisać kilka słów o odżywkach od Evy Natury. Przy którymś wspólnym zamówieniu skusiłam się na dwa oferowane produkty- teraz widzę, że w ofercie są dwa kolejne.
Nie będę się rozpisywała, przejdźmy do rzeczy. Chcę jeszcze wykorzystać słońce przed burzą.


Wersje jakie miałam w posiadaniu to Czarna Rzepa i Len/chaber/dzika róża, obie są stosunkowo tanie - na stronie producenta po 3,75zł. z tego co pamiętam (aktualnie nie są dostępne). Stacjonarnie nie widziałam ich nigdzie, wszędzie tylko szampony.

Bardziej przypadła do gustu moim włosom odżywka z czarną rzepą. Stosowałam ją na długość, na kilka minut i spłukiwałam. Włosy po jej użyciu były naprawdę przyjemne w dotyku, delikatne, sypkie. Jednak po czasie ten efekt znikł. Dopiero po kilku użyciach innej odżywki spokojnie mogłam wrócić do rzepiastej i nie obawiałam się przesuszenia.


Wersja z lnem to ogromny niewypał firmy. Byłam dla niej łaskawa i podchodziłam kilka razy, ale zawsze efekt był ten sam - przesuszenie, coś jakby przeproteinowanie. Podczas tego beznadziejnego stanu nabawiłam się dodatkowo porozdwajanych końcówek, których przybywa. No niestety. Staram się teraz odratować włosy , nawilżać, natłuszczać. A końcówki niedługo pójdą pod nożyczki.

Duży plus dla producenta za opakowania. Można je postawić 'na głowie' co jest pomocne przy wykańczaniu produktu. Korki są mocne, więc nie ma możliwości, żeby produktu ubywało.










A tu składy specjalnie dla Was. Na górze Czarna Rzepa, na dole Len.
Szkoda tylko, że przed perfumami mamy olej makadamia, a dalej to, co wymienione na etykiecie. No trudno.


Myślę, że za tą cenę można ich spróbować. Ja jednak już do nich nie powrócę :)




Pozdrawiam Was serdecznie,
Agata :)

10 komentarzy:

  1. Skład zdecydowanie nie powala ;) swoją drogą podobnie jak ty, nigdzie nie widziałam ich stacjonarnie. Szczerze mówiąc pierwszy raz je an oczy widzę ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś miałam ale nie robiły zupełnie nic i teraz je omijam

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam dwa razy wersję z lnem. Uwielbiam tę odżywkę i na pewno do niej wrócę. Kupowałam stacjonarnie (alma, drogeria).
    Także kolejny raz sprawdza się to, że ile włosów, tyle opinii:)

    Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. nie darzę ich jakąś sympatią... w moim przypadku baaaardzo wysuszają skórę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy na moich by się sprawdziły. Średniaczki mam w swoich zbiorach, więc póki co się wstrzymam. I tak na pewno nie zdobędę ich stacjonarnie, więc tak szybko nie wylądują na mojej głowie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam nigdy odżywek tej firmy ja obecnie zrezygnowałam z odzywek a zamiast nich używam jedwabiu Biosilk:)
    ps Fajnie że wybierasz się na spotkanie bloggerek w Chełmie, pochodzisz z moich rodzinnych stron ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o proszę, witam :)
      biosilk nie jest na alkoholu?

      Usuń
  7. O kurcze ja nawet nie wiedziałam o ich istnieniu, ale jakos nie wiem nie zianteresowały mnie aż tak :D Wolę długotrwały efekt i nic co mogłoby mi zniszczyć końcówki :D Wolę nie ryzykować ;)

    p.S. do zobaczenia na spotkaniu w Chełmie ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam tą fioletową z lawendą, nie przypadła mi tak samo do gustu - skręt miałam po niej mniejszy, nie robiła z nimi praktycznie nic. Ale pięknie pachniała :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, to miłe, że doceniasz moją pracę.

LinkWithin

.linkwithin_inner { margin: 0 auto !important; } Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...