Czytają

sobota, 4 maja 2013

Jak dobrze malować rzęsy? Część pierwsza - teoria!

Witajcie Kochane! :)

Bardzo was Wszystkie przepraszam za dłuuugą nieobecność. Dopadło mnie najpierw życie, potem zastój kreatywności, potem podrażnienie okolic oczu, potem lenistwo... Ale pora na mobilizację, bo Agatka postraszyła, że mnie wyrzuci z bloga :D

Tak więc smaruję wreszcie posta i mam nadzieję że mi wybaczycie :3

Obiecałam że kolejnym tematem będzie malowanie rzęs. Wydawałoby się że to żadna filozofia, ot, tusz kupić, przeciągnąć szczoteczką i wystarczy. Jednakże, jak się wie to i owo, oczy mogą wiele zyskać nawet na zwykłym pomalowaniu tuszem.

EDIT:
W komentarzach przewinęło się kilka uwag, że niektóre czytelniczki nie mogą się zgodzić z poszczególnymi punktami poniżej. Jest to zupełnie zrozumiałe, jako że sposób użytkowania maskary jest sprawą całkowicie indywidualną, każda robi to na swój sposób, a i uogólnione przeze mnie typy rzęs u każdego są inne (w wizażu nie ma sztywnych reguł - bo ile widziałyście prawdziwych idealnie owalnych czy kwadratowych twarzy? A jednak takich "podstawowych" podziałów się używa). Dlatego też nie bierzcie wszystkich moich opinii za 100% pewniaki - to, co publikuję, to efekty moich obserwacji i doświadczeń. Oczywistym jest, że istnieją wyjątki, a może też całkiem inne reguły, o których jeszcze nie wiem. Wszechwiedząca nie jestem :) a poniżej, w punkcie "Po pierwsze" napisałam: "Kupuj [tusz] taki, jaki Ci pasuje, a jeśli takiego nie znalazłaś, po prostu szukaj dalej" - i tak naprawdę to jest największa zasada i najlepsza rada :)


Po pierwsze: tusz.
Miliardy razy słyszałam pytanie "Jaki tusz kupić żeby nie sklejał rzęs/wydłużał/pogrubiał/rozdzielał/nie sklejał/nie spływał/etc.?" - odpowiedzi uniwersalnej nie ma, choć ja z reguły mówię "Kupuj taki, jaki Ci pasuje, a jeśli takiego nie znalazłaś, po prostu szukaj dalej". Recepty na tusz dobry dla każdego nie ma. Nawet w najbardziej docenianej na forach i wśród koleżanek maskarze któraś z nas wyczuje jakiś mankament. U mnie tak jest z tuszem Maybelline Colossal, który wiem, że wiele dziewczyn uwielbia, a za którym ja nie przepadam (choć aktualnie używam) - o tym więcej w drugiej części posta "tuszowo-rzęsowego".

Ja klasyfikuję tusze według cztrech kategorii:
a) Gęstość szczoteczki,
b) Długość włosia szczoteczki,
c) Kosystencja kosmetyku,
d) Miękkość szczoteczki (rzadko patrzę na to kryterium).

a) Gęstość szczoteczki - im gęstsze włosie, tym bardziej rozdziela i definiuje rzęsy (więc optycznie pogrubia), szczoteczka "rzadka" będzie mniej rozczesywać rzęsy, a bardziej zbijać je w grupki. Ja uważam, że "grube" szczoteczki sprawdzają się na każdych rzęsach lepiej, bo rozczesują - niezależnie od ich naturalnej gęstości.
b) Długość włosia szczoteczki - im krótsze, tym bardziej zdefiniuje rzęsy u ich nasady, z drugiej strony długie włosie podkreśli je na całej długości, a także wydłuży. Tutaj wybór powinien zależeć od typu Waszych rzęs - jeśli macie krótkie, malowanie spiralką z długim włosiem będzie katorgą i wymażecie sobie całe powieki., a do efektu "firan" niestety będzie daleko. Posiadaczki rzęs długich mogą używać obu typów - zależy od pożądanego efektu końcowego.
c) Konsystencja kosmetyku - tu nie da się wiele powiedzieć, bo najzwyczajniej w świecie rzadki będzie sklejał rzęsy, a suchy ich nie podkreśli i będzie się osypywał. Najlepiej jest szukać konsystencji optymalnej i kierować się swoimi upodobaniami.
d) Miękkość szczoteczki - biorę ją pod uwagę tylko w przypadku szczoteczek zbyt sztywnych, "drucianych", które mogą baaardzo podrażnić oko, lub tak miękkich, że ich włosie "składa się" przy wyjmowaniu z tubki, bo takimi nic się nie da nanieść.

Nigdy nie patrzę na to czy tusz jest wodoodporny czy wodooporny (jest różnica, kiedyś napiszę o tym posta) ani czy się nie rozmazuje, bo mam suchą skórę powiek (nie ma tam takiej ilości sebum, z którą tusze by reagowały), nie zdarza mi się płakać w makijażu ani nie łażę w deszczu ;) co nie oznacza, że powinnyście robić tak samo. Jeśli tusz Wam się rozmazuje, dobrze jest jednak zainwestować w wodoodporną (lub wodooporną) wersję, to oszczędza nerwów i poprawek. :)

Po drugie: rzęsy.
Dbajmy o nie! W innym wypadku nie będziemy miały czego malować :D znam aż nadto osób, które śpią w makijażu, a nawet - przyznaję się - mnie się to zdarza... Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina :( ale pamiętajmy, że nawet jedna noc w makijażu na oczach bardzo osłabia rzęsy i skórę powiek. Nie róbmy tego, impreza - nie impreza, unikajmy jak ognia! A poza tym, po demakijażu warto nanosić na nie coś odżywczego, jak np. olej rycynowy. O jego zbawiennym wpływie na rzęsy też postaram się napisać.

Ostatecznie, przy zakupie czy używaniu maskary  warto podchodzić do tego Z REALIZMEM. Każda reklama kosmetyków używa na modelkach sztucznych rzęs w takiej czy innej formie, co nie oznacza, że taki efekt osiągniemy. Możemy się natomiast starać wycisnąć z własnych rzęs jak najwięcej, a o tym - czyli o stronie "technicznej" - już w następnym odcinku :)

Pozdrawiam Was ciepło i serdecznie
oraz życzę miłego weekendu :)
Kamila

14 komentarzy:

  1. Czekam już na następny post! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie mam zamiar na nowo zabawić się z olejkiem rycynowym, zobaczymy czy tym razem mi się uda ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taki zamiar, powodzenia!

      Usuń
  3. A u mnie paradoskalnie gęste szczoteczki sklejają rzęsy O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ciekawe... :o może konsystencja była za rzadka? Czy nie było takiej zależności? Ale mam zagwozdkę.

      Usuń
  4. Idealne do mojego nowego posta, chyba cię podlinkuję jako wzór :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Zjadło mi poprzedni komentarz... Ehhh....

    To jeszcze raz..

    Mam dwie siostry. Pierwsza ma rzęsy jak moje, długie, gęste i podkręcone. Dla nas jedynym tuszem jest rzadki, o niewielkiej szczoteczce i rzadkim włosiu. Długie, gęste włosie skutkuje sklejeniem rzęs i efektem "pajęczych nóżek".

    Druga ma krótkie i dość sztywne rzęsy. Dla niej najlepsza jest wielka, klasyczna szczota i dość kremowy tusz.
    Inaczej absolutnie nie może liczyć na wyrazistość i choćby lekkie podkręcenie rzęs.

    Absolutnie nie możemy wymieniać się tuszami. Dlatego też nie mogę zgodzić się z punktem a i b:)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilość wzajemnych zależności między kosmetykami, ich stosowaniem i konsumentkami jest tak wielka, że nie sposób wymienić. Wszystko zależy od wszystkiego, dosłownie; a zwłaszcza indywidualny sposób użytkowania różnych kosmetyków, przecież każda z nas używa ich na swój sposób :). Nie próbuję twierdzić, że to co opisałam wyżej to sztywne reguły, jest to jedynie efekt moich obserwacji. Jednakże jest to cenna uwaga, więc umieszczę taką adnotację w notce. :)

      Usuń
  6. ja od jakiegoś czasu przestawiłam się z tuszu na sztuczne rzęsy. żaden tusz, moim zdaniem, nie da takiego efektu jak sztuczne rzęsy. i koszt mniej więcej podobny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. no zasypianie w makijażu to niestety mój wielki grzech :( chyba zacznę zwracać większą uwagę na moje rzęsy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie rób tego! Bo pstryczka w nos dam! :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze staram się zmyć makijaż i na razie mi to wychodzi:) A używam tusu Maybeline Cat Eye i na razie jest w porządku:)
    pozdrawiam i zapraszam na rozdanie:
    http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/2013/05/rozdanie-chcesz-to-baw-sie-i-bierz.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Lepiej kupić sobie rzęsy sztuczne. Ja mam takie http://sklep.mink-lashes.pl/rzesy/rzesy-express-jedwabne-silk/rzesy-jedwabne-silk-profil-j-b/ i jestem wniebowzięta, bo łatwo się je nakłada i efekt superowy.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, to miłe, że doceniasz moją pracę.

LinkWithin

.linkwithin_inner { margin: 0 auto !important; } Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...