Czytają

czwartek, 16 maja 2013

Komu dziubka? Dbamy o usta! :)

Cześć i czołem! 

Dzisiaj troszkę o ustach, które o tej porze roku powinny kusić delikatnością, bądź mocniejszym kolorem - czyli co kto lubi. Chyba żadna z nas nie lubi suchej poświaty na wargach, czy popękanych ust. Raz, że wygląda to dość nieprzyjemnie, a dwa, jest to zwyczajnie niezdrowe.
Usta tak często pomijane w planach regeneracji na wiosnę powinny dostać to, czego potrzebują.

Zacznijmy od zwalczenia złych nawyków - przegryzania warg, oblizywania, a zastąpmy je przyjemniejszymi - masaż, balsam do ust, czy zwyczajna wazelina na noc. Miękkie i delikatnie (zdrowo) różowe usta to wizytówka zadbanej kobiety.

Zebrałam swoje dość niewielkie zbiory kosmetyków do ust, jednak zaznaczę, że często traktuję je domowymi sposobami (ale o tym niżej).


O Carmexie można było chyba przeczytać już na każdym blogu. Używałam tylko i wyłącznie wersji oryginalnej (ta leży zamknięta i czeka aż komuś ją oddam). W tamtym roku nie wyobrażałam sobie wyjścia z domu bez uprzedniego wysmarowania ust Carmexem, z czasem zaczął mi się ślamazarzyć, gęstnieć i okropnie lepić. Mimo nowego opakowania odczuwałam 'lepiący się' dyskomfort. 

A wybaczcie, używałam Carmexo-szminkę o której wspominałam TU.


A oto dwa ulubione produkty z Avonu. Kto by się spodziewał czegoś tak sensownego :) 
Pierwszy to Avon Naturals,Uniwersalny Balsam z Woskiem Pszczelim - nie wiem ile w rzeczywistości ma w sobie wosku, ale działa naprawdę zadowalająco. Szybko łagodzi spierzchnięte usta i powoli się wchłania. Zostawia usta w bardzo dobrej kondycji. Kosztuje około 8zł za 15ml. A jest niesamowicie wydajny!

Drugi to Avon Care, Balsam do ust z mleczkiem pszczelim, kupiłyśmy z mamą po jednej tubeczce jeszcze w zimie i był to strzał w dziesiątkę. Balsam doskonale sobie radził w mrozie, nie zamarzał, nie wchłaniał się za szybko. Chronił usta i nadawał im połysk. Używam go praktycznie cały czas, gdyż jest naprawdę przyjemnym produktem. Kosztuje w promocji 5,90-6,90. 


Dawno temu dostałam te próbki od Herba Studio - 3 saszetki = opakowaniu Tisane dostępnego w sklepach. Wycisnęłam całość do słoiczka po Carmexie i używałam. Odrobinę męczył mnie zapach, ale działanie było naprawdę cudowne. Nie lepił się, nie ślimaczył, dobrze rozprowadzał, nawilżał i długo się utrzymywał. Bardzo dobry produkt, do którego z pewnością powrócę, kiedy tylko wykorzystam aktualne zapasy. 



Błyszczyków w swojej kolekcji nie planowałam, ale kiedyś tak mi wyschły usta, a ja nic nie miałam przy sobie, że z ratunkiem przyszła mi Teściowa :) Błyszczyk chętnie nakładam na usta, kiedy mam związane włosy, inaczej wszystkie latające kosmyki przylepiają się do ust, a później wiszą nieprzyjemnie tłuste. 
Kosmetyk od Joanny Naturii to przeciętniak. Faktycznie nawilża usta, ale po wchłonięciu się błyszczyku, nie zauważam na ustach nic nadzwyczajnego - miękkości czy nawilżenia.




I dwie szminki, które ostatnimi czasy coraz częściej nakładam - czy to pod błyszczyk, czy solo. 
Jedna to Celia Woman w kolorze 212 (na zdjęciu delikatnie się rozpłynęła, to jej wielka wada). Świetnie nawilża i nadaje ustom bardzo przyjemny, delikatny odcień. Niestety z trwałością słabo. Zapłaciłam za nią 12zł.

Mam dość niefotogeniczne usta, ale proszę jak prezentuje się na ustach :)



Druga to StarGazer w kolorze 135. Niezwykle trwała szminka, mocno czerwona. Lubię nakładać ją z błyszczykiem. Nie wysusza, nie klei się. Łatwo się ją rozprowadza. Używam jej tylko od czasu do czasu, gdyż kolor jest odrobinę zbyt odważny. ( w tym miejscu pozdrowienia dla Olafka :3 ).
I dziubek :D


Co warto dołączyć do swojej pielęgnacji ust? 

Masaż - będąc gimnazjalistką naczytałam się, że można w ten sposób powiększyć wargi, bo ćwiczymy mięśnie ust. Masowałam więc codziennie nawilżone balsamem usta przez 30 minut. Nie zauważyłam spektakularnych efektów, być może dlatego, że mam dość spore usta. 
Na czym polega masaż? Jak wspominałam wyżej - masowanie miękką szczoteczką ust - poprawiamy w ten sposób ukrwienie, stają się pełne i nabierają koloru. Sama już dawno zaniechałam tą metodę, uważam, że dobrym masażem są też pocałunki :)

Peeling - tak samo jak robi się peeling ciała, tak samo nasze usta zasługują na taką formę pielęgnacji. Można kupić gotowe delikatne peelingi, jednak w tej roli świetnie sprawdzi się też miód. 

Nawilżenie - na noc wazelina, a na dzień dobra szminka/błyszczyk/balsam z filtrem (bo słoneczko daje popalić ostatnio :) ). A do tego ten szalejący wiatr. 



Z pewnością każda z nas posiada w domu cukier, miód, witaminę A, czy wazelinę - wszystko to ma naprawdę dobre właściwości dla naszych ust i warto czasem ich użyć (do peelingu, czy nawilżania). 

Ustom trzeba poświęcić naprawdę niewiele czasu i trzeba być w tym systematycznym, ale odwdzięczą się nam nawilżeniem i kolorem, dlatego polecam czasem się na nich skupić :) 



Pozdrawiam Was serdecznie,
Agata :)






16 komentarzy:

  1. zawsze mam sporo balsamów do ust i pomadek ochronnych w różnych miejscach. Bardzo lubię carmex, czasami kremuję się zwykłym kremem nivea. ale ostatnio odkryłam super terapię dla ust EINSTEIN. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi nivea strasznie wysusza wargi, a o einsteinie nie slyszalam jeszcze :)

      Usuń
  2. Truskawkowe szaleństwo...lubię Carmexa...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja żadnego carmexu nie lubię. Oprócz carmex moisture plus. Każdy inny piecze moje usta i mnie bolą. Jedynie tisane jest tak łaskawa że je koi i długotrwale działa, za co ją kocham i bede kupować po wieki wieków!
    A tego błyszczyka z joanny nie widziałam nigdy wcześniej, musze koniecznie gdzieś znaleźć i powąchać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Carmex mogę przytulic;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja lubię dbać o swoje usta i pomaga mi w tym doskonale balsam z Avonu z olejkiem migdałowym i masłem shea :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo przepadam za carmexem jednak wolę wersję słoiczkową

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziubku, myślałam, że ten post to Kamila napisała :P ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja z wyżej przedstawionych produktów mam truskawkowy Carmex i Avon z woskiem pszczelim. Zdecydowanie wolę to drugie, bo zapach i smak Carmexu jest nie do zniesienia niemalże...

    OdpowiedzUsuń
  9. Przegryzam usta, oblizuje, niczego nie smaruje, nie robię żadnych peelingów. Dziwne, że jeszcze mam usta! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Aktualnie stosuję balsam do ust Medic L'biotica :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie lubię Carmexu. Kusi mnie za to balsam medic l'biotica. Pora zaopatrzeć się w coś nawilżającego do ust, bo coraz bardziej pierzchną usta na zimnie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, to miłe, że doceniasz moją pracę.

LinkWithin

.linkwithin_inner { margin: 0 auto !important; } Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...