Czytają

piątek, 15 lutego 2013

Włosomaniactwo a łuszczyca (2) - aktualizacja.

Cześć!
Z pewnością pamiętacie mój post o łuszczycy i włosomaniactwie- z tego co widzę po statystykach, cieszy się on dużą popularnością. Minęło już trochę czasu od jego publikacji, więc nadszedł moment na aktualizację.
Pisząc go, nie przetestowałam naprawdę sporej liczby kosmetyków i nie do końca potrafiłam określić, jaki wpływ mają niektóre substancje na skórę głowy.
Jednak czego się nie robi dla ludzi, którzy szukają swojej szansy. Chcesz zapuszczać włosy? No niestety - próbuj.

Od kwietnia 2012, kiedy wpadłam w szał kosmetyków i wcierek i wszystkiego co możliwe, na mojej głowie utworzyła się Sahara, było naprawdę bardzo ciężko zatrzymać suszę na głowie. Pojawiło się niesamowite swędzenie, a złuszczona skóra sypała się podobnie jak łupież. Niekomfortowo prawda? I wielokrotnie wspominałam, że zamiast szukać rozwiązań, to pchałam się w tematy włosowe, gdyż koniecznie chciałam je zapuścić. Błąd.


Podstawą w pielęgnacji dotkniętej łuszczycą skóry głowy jest szampon. I jeżeli trafimy na naprawdę dobry szampon, to nie musimy się obawiać skutków ubocznych wcierek, czy innych kosmetyków.



Moich numerów jeden jest kilka- oto te najważniejsze, które z czystym sercem mogę polecić.
1. Green Pharmacy - Z cykiem i dziegieciem brzozowym - GP odwaliło kawał dobrej roboty wypuszczając na rynek ten szampon, jestem pod niesamowitym wrażeniem, że kosmetyk kosztujący niecałe 10zł. poradził sobie z tak zaawansowaną chorobą. 

2. Fitomed - do włosów suchych i normalnych - kolejny dobry, jednak jego poleciłabym jako podtrzymywacz efektów. Wiem, że działa, bo widzę, że to co się pojawia, to zaraz i znika, jednak nie jestem pewna, czy poradziłby sobie z tak zaawansowaną chorobą.

3. Pharmaceris H-Purin - są dwie wersje - mętna niebieska i przezroczyście niebieska. Posiadałam tą mętniejszą i byłam zadowolona. Niestety szampon lubi się przyzwyczajać i po pewnym czasie przestaje działać.


Odżywki, które bez większych rozczarowań nakładałam na skalp ( a które miały za zadanie np. hamować wypadanie):



1. Green Pharmacy - balsam z olejkiem łopianowym - odżywka zapobiegająca wypadaniu. Jak wspominałam przy recenzji - nie rozumiem jak ma działać na wypadanie, skoro producent nie zaleca stosowania na skalp. Całe szczęście nie posłuchałam producenta i dobre 1,5 miesiąca przy każdym myciu aplikowałam odżywkę na skalp. Czułam ukojenie i przede wszystkim widoczne były efekty. A do tego zero strupków, czy zmian chorobowych. 

2. SULPHUR Zdrój - Mineralna odżywka zdrojowa - pierwsza z używanych przeze mnie odżywek na skalp, od której czegoś wymagałam. Pomogła mi w zwalczeniu łuszczycy i efekt utrzymywał się naprawdę spory okres czasu. Kosztuje około 14zł, ale jest naprawdę wydajna i przyjemna. Muszę koniecznie ją sobie sprawić.

3. Seboradin - balsam z Żeń Szeniem - obawiałam się go. Kiedyś miałam szampon z tej serii, gdyż napisane było, że łagodny, idealny dla łuszczyków. Przeliczyłam się i tak uraz został. Ale otrzymałam sporą odlewkę od siostry, którą aplikowałam tylko na skalp -  podrosły mi włosy, ale nie ucierpiała skóra głowy. 



Nieodłączny element każdej pielęgnacji - maski. Zwykle mają działanie regenerujące, jednak niektóre mają za zadanie wspomóc porost, czy zadziałać przeciwłupieżowo. W takim przypadku często lądują na skalp, ale to nic! 



1. Kallos Latte - niezwykle delikatna maska, która doskonale pielęgnuje skórę głowy.
2. Maski BioVax - miałam kilka próbek i byłam niesamowicie zadowolona- nie było żadnych podrażnień, skóra nie krzyczała ze ściągnięcia, a wręcz przeciwnie - była ukojona.
3. Maski Bingo Spa - działają podobnie jak BioVaxy, są przyjemne i zdecydowanie tańsze.
4. Maska Drożdżowa Receptur Babci Agafii - nic lepiej nie działa na skalp, niż porcja rosyjskich smakołyków. Skóra jest odprężona, nawilżona i zdezynfekowana. Polubiłam się z tą maską... tylko dlaczego jest tak niewydajna :(



I oczywiście najważniejsze - bo cóż by włosomaniaczka bez wcierek poczęła.



1. Toniki z Serii Babuszki Agafii - co prawda miałam tylko wersję wzmacniającą, jednak porównując składy, to jestem pewna, że reszta serii nie zaszkodzi. Wspaniała jako produkt nawilżający. 
2. Farmona - Jantar- wszyscy chyba znają ten produkt. Odkrycie każdej włosomaniaczki. Jeżeli nie działa na porost, to genialnie nawilża i łagodzi podrażnienia skóry głowy. 
3. Joanna Rzepa - kuracja wzmacniająca - uwaga! Posiada alkohol w składzie, więc trzeba z nią uważać. Chociaż mi osobiście zrobiła więcej dobrego, niż złego. Dzięki idealnemu szamponowi, wcierka nie była w stanie narobić bidy na głowie. Za to nabawiłam się chmury baby hair.
4. BioVax Med - żel stymulujący odrastanie włosów- kolejna wcierka na alkoholu. Jeżeli czytaliście moją recenzję, która pojawiła się dawno temu, to wiecie, że przyprawiła moją skórę o skorupę. Teraz stosuję ją z odpowiednim szamponem i nie ma żadnych śladów po łuszczycy. 



Warto też wzbogacić swoją pielęgnację w olejowanie oraz płukanie włosów

Jeżeli obawiamy się podrażnień, to możemy ominąć skalp przy nakładaniu olei. Ja już zrezygnowałam z tego całkowicie, gdyż obawiam się ponownego zapchania mieszków i w konsekwencji wypadania włosów. Jednak jeżeli Was to nie martwi, bądź planujecie nakładać na krótki okres czasu, to polecam wystrzegać się oleju kokosowego, oraz oliwy z oliwek (przypomnijcie mi czy jeszcze któregoś...), gdyż zamiast działać pozytywnie, może sprawić naszej łuszczącej się skórze wiele niedobrego. Najprzyjemniejszy będzie olej ze słodkich migdałów oraz rycynowy (a najlepiej oba zmieszane ze sobą). Migdałowy jest genialnym emolientem (a my tego potrzebujemy), a rycynowy wykazuje właściwości oczyszczające, bakteriobójcze i przeciwzapalne. 

Płukanki nie są najważniejszym elementem pielęgnacji, jednak wiele ziół wykazuje działanie bakteriobójcze i przeciwzapalne. Dodatkowo możemy wzmocnić kolor naszych kłaczków, nadać mu refleksów, czy delikatnie rozjaśnić. Polecam : hibiskus, rumianek, szałwię, pokrzywę, łopian.
Należy pamiętać, że w zależności od koloru włosów, niektórych ziół nie powinno się stosować. Warto też przed wykonaniem płukanki nałożyć na włosy treściwą odżywkę, gdyż zioła wysuszają.



Post pisałam w oparciu o moje własne doświadczenia. Wiem, że kosmetyków dobrych dla łuszczyków jest więcej, jeżeli takie znacie - koniecznie dajcie znać w komentarzu! Przede mną jeszcze długa droga w odkrywaniu wspaniałych specyfików.

Mam nadzieję, że post będzie pomocny, w razie jakichkolwiek pytań piszcie :)

Pozdrawiam Serdecznie,
Agata!

10 komentarzy:

  1. Dziękuję za ten post ;) U mnie ostatnio też coś niepokojącego dzieje się ze skalpem, dlatego wykorzystam Twoje pomysły i doświadczenia i wypróbuję je na sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyjemność po mojej stronie - powodzenia w działaniu :)

      Usuń
  2. Mam podobne odczucia, które tu świetnie opisałaś. Też mam tak, że skóra głowy czasem jest jak sahara u mnie w okolicach uszu i z tył głowy, dlatego zawsze mam (musze miec) rozpuszczone włosy. Dużo mi pomaga Jantar zamiast jakiś specyfików sterydowych dermatologicznych, które kosztują 30zł wolę Jantar bo ona łagodzi podrażnienia. Dużo mi dają też olejki z Green pharmacy, które dobrze nawilżają skórę głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się. Jantar jest zdecydowanie lepszy niż wszystkie apteczne (sterydowe) specyfiki razem wzięte. I zawsze pomaga, to najważniejsze.

      Usuń
  3. Hej, również mam łuszczycę skóry głowy, ale dzięki Bogu, nie przeszkadza mi ona w życiu codziennym a także w testowaniu kosmetyków (do tej pory jedynie babydream się nie sprawdził jako szampon na dłuższą metę). Dla mnie cudowne jest olejowanie. Przetestowałam już kokosowy (niewypał niedostosowany do mojej porowatości włosów), oliwę z oliwek (w moim wypadku sprawowała się więcej niż dobrze), lniany(na skórę głowy OK ale na długości mam wrażenie, że nic nie robi z włosami, dodaję do masek domowej roboty;)) i GP z czerwoną papryką i nic mnie nie podrażnia n-n
    Czy stosowałaś może płukanki z siemienia lnianego albo z kwiatu lipy? Pierwsza świetnie nawilża włosy a i skalp jest ukojony a przy drugiej nie zauważyłam żadnych zmian niepożądanych na skalpie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stosowałam maskę lnianą i byłam bardzo zadowolona. Kwiat lipy mam w planach, bo dużo o nim czytałam :)

      Usuń
    2. Kwiat lipy zaparzam jak herbatkę :) pięknie pachnie, a jak dam dużo to widać, że jest trochę glutowaty napar. Podobno jasnowłosym nadaje miodowy refleks. Cóż ja tego sprawdzić nie mogę;D Stosowałam co mycie (myje co 2 dni) przez niecałe 2 tygodnie i nie zauważyłam przesuszu na długości. Skalp polewałam tylko sporadycznie, ale nie przyspieszył mi przetłuszczania się u nasady włosów jak zrobiło to siemię.

      Usuń
  4. Mi na skalp bardzo pomaga olejek do włosów z Alverde. Nie te do ciała, tylko ten przeznaczony konkretnie do włosów, z olejkiem arganowym i migdałowym. Można go też nakładać na końcówki, ja stosuję do olejowania przed myciem, świetnie nawilża i koi skórę głowy. Dobrze działa na mój skalp również szampon Rainforest Shine z TheBodyShop, jest bardzo łagodny, nie ma SLS, do tego ślicznie pachnie i na same włosy też dobrze wpływa.
    Lubię też ten szampon Pharmaceris, wcześniej stosowałam go profilaktycznie 1-2 razy w tygodniu, ale odkąd stosuję szampon z TBS nie jest mi już nic dodatkowego potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akurat brat wybiera się do Niemiec, postaram się go namówić na ten olejek ( jak i inne, również te do ciała).

      Usuń
  5. Lubię delikatne szampony fitomed, leczniczy z sulphur, szampon dziegciowy Green Pharmacy nie pomógł mi w ogóle a śmierdzi strasznie. Na łuszczycę piję dziennie dwie szklanki naparu z ziela uczepu. Ma oczyścić organizm

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, to miłe, że doceniasz moją pracę.

LinkWithin

.linkwithin_inner { margin: 0 auto !important; } Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...